wtorek, 6 sierpnia 2013

Powiew lata

Im zimniej na dworze tym bardziej marzą mi się wakacje w cieplejszym kraju. Niedługie, nawet tydzień by mnie zadowolił, ale fajnie byłoby pogrzać się chwilę w promieniach słońca, zobaczyć za oknem plażę, zamiast deszczu i kałuży. Jesień ma swoje uroki, ale im dłużej trwa tym bardziej męczy. Poza tym robi się szaro i sennie. Za każdym razem w takiej sytuacji przypominają mi się wakacje w Grecji dwa lata temu. Od zawsze chciałem tam pojechać!
Co prawda moje wyobrażenia o tym kraju były kreowane opowiadaniami, mitami i tym co mi osobiście kojarzyło się z tym krajem: oliwki, feta, wino i arbuzy. Nie mogę powiedzieć, że się zawiodłem. Było niezwykle, choć to nie jedzenie i ciepło zrobiły na mnie największe wrażenie. Najbardziej zapadły mi w pamięci widoki greckich gór i pól. Tyle mówi się teraz
o tym, że oliwkowe gaje tam mogą zniknąć, ale ja je pamiętam jako coś co wydawało się kawałkiem starożytnej mitologii, w której podkreślano oliwki, gaje oliwne, oliwę.


Kładły się długimi ciemnozielonymi plamami na zboczach gór, w piekącym słońcu i były czymś zupełnie odmiennym od pól rzepaku znanych z polskich krajobrazów. Na samą myśl grzeje mnie ten widok, bo przypomina słońce południa i leniwe sjesty. Nawet kiedy w domu odpoczywam, to nie jest to takie jak odpoczynek w tamtym największym upale. A może
to efekt tego jak brak mi słońca? I soczystych arbuzów, bo wśród całych bogactw kulinarnych śródziemnomorskiej kuchni ja najbardziej zasmakowałem w niezwykle słodkich arbuzach. Nigdy później nie jadłem nigdzie aż tak dobrych!