Nie jestem Casanovą, ale uważam że
trochę znam się na kobietach. Na tyle przynajmniej żeby nie zagadywać ich
hasłem „czy spadłaś z nieba, bo wyglądasz jak anioł”. Mam siostrę, wiem jak je
to gorszy i nie zamierzam wpisywać się na listę mężczyzn, których stać tylko na to. Przeglądam czasami różne strony o tym, jak to ktoś chciałby
zagadać, a
nie może, nie wie jak, wstydzi się. Mam to szczęście, że nie jestem
nieśmiały.
Nie podrywam każdej kobiety, którą spotkam, bo ona musi też mieć to
„coś” co
mnie do niej pociągnie bardziej niż do innych, ale jak już zagaduję to
staram
się kreatywnie. Niewiele trzeba żeby zdobyć ciekawsze spojrzenie,
odrobinę
zainteresowania i nie wzbudzić przy tym jej krzyku lub wyzywania od
zboczeńców.
Mój kumpel żalił mi się przy piwie już trzy razy, że nie rozumie,
podchodzi do
dziewczyny, pyta o imię, a dziewczyna nic. Tyle samo razy mówiłem mu, że
kobieta musi mieć powód, żeby podać komuś swoje imię. Niestety na razie
nie
wyciągnął żadnych wniosków. Ja sam zaczynam od czegoś zabawnego, jak
laska ma
poczucie humory to już plus na przyszłość, jak nie zrozumie żartu to
oznacza, że nie było
warto. Moją obecną dziewczynę zaczepiłem w windzie naszego wspólnego
bloku
mówiąc do niej, że wygląda na kogoś kto lubi budyń, a ja akurat kupiłem
dobry.
Wiele spraw widzę inaczej, odkąd mieszkam w Londynie. Podzielę się z Wami moimi spostrzeżeniami i będę czekać na komentarze
poniedziałek, 16 grudnia 2013
niedziela, 15 grudnia 2013
Sylwester dla siebie
A więc zbliża się Sylwester i trzeba zacząć przygotowywać się na huczne zabawy;)
Cały rok intensywnej pracy, w warunkach nie zawsze zdrowych. Szef, współpracownicy, cały czas podobne otoczenie, dlatego uznałem że na Sylwestra potrzebuję czegoś nowego. Chwili odmiany od znajomych miejsc i twarzy. Należy mi się wyjazd w ciekawe miejsce. Niestety opcji okazało się zbyt wiele. Ciągle nie zdecydowałem czy lepsze góry, czy lepsze morze, a może polskie Mazury lub w ogóle wyjazd narciarski.
Cały rok intensywnej pracy, w warunkach nie zawsze zdrowych. Szef, współpracownicy, cały czas podobne otoczenie, dlatego uznałem że na Sylwestra potrzebuję czegoś nowego. Chwili odmiany od znajomych miejsc i twarzy. Należy mi się wyjazd w ciekawe miejsce. Niestety opcji okazało się zbyt wiele. Ciągle nie zdecydowałem czy lepsze góry, czy lepsze morze, a może polskie Mazury lub w ogóle wyjazd narciarski.
Marzy mi się odskocznia od tego co
robiłem w tym roku i świadomość, że kolejny rok zaczynam zupełnie inaczej. Darowałem
sobie szukanie czegoś w typowych kurortach.
Sopot, Zakopane, Międzyzdroje,
miejsca świetne, ale nie tylko zajęta, ale i drogie, dlatego choć wybrałem góry
uznałem, że będzie to jakaś mała miejscowość. Schronisko w połowie drogi na
szczyt, z którego będę mógł wyjść i otworzyć butelkę szampana o północy.
Więcej
mi nie potrzeba. Nie w tym roku.
Wszyscy zawsze chcą hucznych zabaw, drinków i
tańca do rana, a mnie w tym roku to w ogóle nie kręci. Przez ciężki rok, ciągle
wśród ludzi, chcę skorzystać z okazji żeby od nich odetchnąć.
Może spadnie śnieg i widoki będą jeszcze
lepsze, może kogoś poznam. Samotne powitanie nowego roku daje mi duże
możliwości. Samotnik w górach wygląda lepiej niż samotnik na hucznym balu, gdy wszyscy tańczą, a on, w tym wypadku ja, siedzi.
Subskrybuj:
Posty (Atom)